Kilka dni temu szedłem sobie nad ranem główna ulicą Warszawy - Jana Pawła II i natknąłem się na"graffiti" namalowane na całej ścianie budynku, od strony tej jakże często uczęszczanej ulicy. Zatrzymałem się i zrobiłem szybkie zdjęcie komórką.
Następnie rozejrzałem wokół, czy nie ma jeszcze czegoś podobnego, lecz zobaczyłem tylko podświetlone billboardy reklamowe. Koszmarek był namalowany tylko na tym budynku. Tak mnie to zdziwiło, ze az powiedziałem na głos:
- Kto za to zapłacił?!
i w tym momencie usłyszałem za swoimi plecami:
- Ten, kto pociąga za sznurki
Za mną stał Pan z psem na smyczy. Przyjrzałem się jeszcze raz rysunkowi i rzeczywiście dostrzegłem, ze zołnierze są niczym sterowane kukiełki z teatrzyku lalek. Przywiązane do zolnierzy sznurki widać lepiej na ponizszym zdjęciu:
n
Euro na hełmach wygląda niczym skrzyżowany sierp i młot. Są też spadające bomby. Na poniższym zdjęciu widać dokładnie, że zołnierz nie ma prawdziwych ust - kukiełką pełną gębą. Ma tez dziurę w hełmie, przez którą ktoś steruje jego głową.
Zapisałem sobie adres budynku, to Sienna 41/45. Poniżej umiejscowienie na mapie Google.
Po co ktoś miałby malować wojnę w centrum Warszawy, która według projektantów nowego biurowca/apartamentowca na Złotej 44 ma wyglądać tak:
