Napisałem przy poprzedniej notce, że zrobię lepsze zdjęcia, a jako, że wróciłem do Warszawy, to zacząłem od fotki z mojego okna (można kliknąć aby powiększyć):
Następnie wsiadłem w samochód i wyruszyłem do centrum, w stronę widocznego powyżej pałacu kultury i nauki, zwanego tutaj pajacem:
Po drodze natrafiłem na wiele "całobudynkowych" reklam po drodze, ale ani jednego - nie zarabiającego na siebie graffiti.
Aż w końcu dojechałem do ścisłego centrum, gdzie zaczyna być widać nasze malowidło - to ten błękitny budynek tuż przed Złotymi Tarasami.
Po drodze strzeliłem jeszcze fotkę kolejnego budynku obłożonego reklamą:
I poszedłem dalej w stronę niebieskiego budynku:
Aż w końcu doszedłem dokładnie na przeciwko naszego graffiti (iglica po prawej trójkąta z okienkiem na szczycie budynku to pajac):
A nawet dalej (każde zdjęcie możesz powiększyć klikając na nim):
Jest to chyba jedyne niezagospodarowane i bardzo cenne miejsce na reklamę. Na przeciwko drogi nie da się już nic wiecej wcisnąć (hoteli i biurowców nie liczę, bo te mają własną politykę).
Jadąc w stronę tego graffiti, musiałem zawrócić na rondzie, a tutaj minąłem kolejne całobudynkowe reklamy.
Aż w końcu zawróciłem i mijając dworzec centralnym natrafiłe na hotel Holiday Inn, a tuż za nim niebieski budynek.
A oto i pierwsze malowidło w całej okazałości - zwróć uwagę, że powierzchnia na reklamy na płocie, jest wykorzystana do granic możliwości. O... cóż to za ciekawe emblematy na rękawie i hełmie... Jeszcze do nich wrócę. I do kogóż to strzela żołnierz?
A tak wygląda cały budynek z ukosa - do drugiego takiego samego żołnierza? Mundur wygląda podobnie... kolorystyka ta sama.
Lecz niestety nie widać żadnych symboli na mundurze powalonego.
Kolejny żołnierz z bliska, tym razem salutujący.
I jeszcze jeden, czyż nie wygląda groźnie to okienko?
Ot, ciekawostka żołnierz strzelający do tego leżącego na ziemii, celuje dokładnie w odwrotną stronę. Czyżby żołnierze walczyli ze sobą? Wojna dla samej wojny?
A oto i budynek w całej okazałości, z drugiego ukosa:
A tutaj lepiej widać bomby i podtrzymywanego na sznurkach żołnierza. Warto zwrócić uwagę na cienie.A może ten żołnierz jest spuszczany na ziemię razem z bombami?
A oto kolejny "fruwajek-spadochroniarz":
No dobrze, czas przyjrzeć się symbolom na rękawie i hełmie.
Sierp i młot czy Euro? A może i jedno i drugie? Kolor żółty pasuje do jednego i drugiego. Podwójna kreska na środku, równy kształt "półokręgu" (jak to nazwać?), a nawet kierunek (E czyta się w prawo) pasuje do symbolu waluty euro, za to pochylenie oraz rączka pasuje do sierpa i młota z flagi ZSRR.
Na koniec dorzucam jeszcze symbol podwójnego dolara na rękawie żołnierzy i Schutzstaffel SS. No tutaj rzeczywiście jest małe podobieństwo, ale po co dwa S na tarczy?
Oczywiście mozna rozważać czy to jest, jak mówi Tichy podobieństwo powierzchowne (FF), czy też fundamentalne. Mnie bardziej zastanawia kto za to zapłacił i kto zatwierdził ze strony miasta i dlaczego.
Wszystkie pieniądze publiczne sa wydatkowane ze specjalnych programów, a to malowidło nie pasuje ani do żadnych strukturalnych programów unijnych ani do wspierania kultury polskiej. Gdyby takie pieniądze zostały wydane z kasy miasta, posypałyby się od razu pytania od radnych, dlaczego to a nie np. Powstanie Warszawskie. Zakładam więc, że jest jakiś sponsor, który dogadał się z administratorem tego budynku, z pominięciem miasta. Chociaż oczywiście może to być fundacja wspierająca młodych twórców. Jestem ciekaw czy Mimochodem coś znajdzie na ten temat.
P.S.
Sznurkowi spadachroniarze nie mają żadnych oznaczeń na mundurach i hełmach. Postać leżąca również. Wykreowany przez artystę/ów przeciwnik pozostaje więc nieznany, tak jak i pozostaje nieznane źródło pociagające za sznurki obie strony konfliktu, gdzieś tam w górze...